Mageroya, Nordkapp i Knivsjellodden. Cel osiągnięty! Ale czy było warto? I czy można było jeszcze coś ulepszyć na tej wyprawie? Sami zobaczcie, a może ktoś spróbuje wyruszyć na północ.
Spis treści
Mageroya, Nordkapp, Honningsvåg
To małe miasteczko składające się parudziesięciu domków z własnym portem, szkołą, paroma hotelami. Docieramy w to miejsce po południu i pogoda trochę się poprawiła. Przez cały ten czas odkąd minęliśmy połowę Finlandii dręczył nas przelotny deszcz praktycznie każdego dnia. W hotelu The View spotkaliśmy się z miłą obsługą i przytulnym pokoikiem. po całodziennej podróży miło było trochę odpocząć i jeszcze tego samego dnia wyruszyliśmy samochodem na Nordkapp. To było dobre posunięcie, gdyż chmury gdzieś się rozpierzchły i widok na morze Barentsa naprawdę robił wrażenie. Z trzech stron woda i to nie czarna jak w Bałtyku lecz niebiesko zielona a do tego niebieskie niebo z niskimi chmurami.
Z minuty na minutę o tej porze roku dzień szybko się skraca i po niecałej godzinie zrobiło się całkiem ciemno.Tak o godzinie 18 była już noc.
Jeszcze pół godziny przed ciemnościami był piękny widoczek na najdalszą część tej wyspy na północ. W następny dzień jest plan aby tam właśnie dotrzeć pieszo, bo inaczej się nie da 🙂
Knivsjellodden
Jak na tutejsze warunki 8:30 to ranek, może nie taki wczesny, ale wschód słońca przy zachmurzeniu to 7:40 😀
Ta tablica znajduje się przy parkingu na drodze do Nordkapp’u. Z tego miejsca pieszo trzeba pokonać ok 8.5km na koniec Europy. Zajmuje to ok 4,5 godziny drogi. W czasie słonecznej pogody można to zrobić dużo szybciej, lecz mokre śliskie kamienie utrudniają tą drogę. W czasie tej wędrówki miałem trzy pory roku od wiosny po zimę, bez lata :D. Na początku było zimno i wiatr potem było mokro i ciepło, następnie ciepło i nagły porywisty wiatr z deszczem, który zalewał mnie całymi „wiadrami” a po chwili znów robiło się ciepło i bezwietrznie. Morze Barentsa przynosił ciepłe powietrze lecz i deszcz. Po dotarciu na miejsce ukazał się widok jak na „Masie”, czerwonobrunatne skały z tym, że dookoła jeszcze była woda niebieskozielona. Taki kontrast i tyle barw, który niemożna porównać z niczym innym. Ten widok to ukoronowanie wszystkich wysiłków.
Podsumowując
Mageroya, Nordkapp i Knivsjellodden to miejsca szczególne dla Mnie ale myślę, że nie tylko. To nie tylko koniec Europy, dla mnie osobiście to było doznanie piękna tego rejonu, rzekłbym „dotknięcia obrzeża Arktyki”. Góry mają swój własny charakter, który nie jest mi obcy a Przylądek Północny jest zaskakujący. W miarę płaski teren okazał się skalisty i stromy, wzgórza są trudne do pokonywania a do tego klimat tak szybko się zmieniający urzeka kolorami i kontrastem.
Wyposażenie, co się sprawdziło a co nie – Mageroya, Nordkapp i Knivsjellodden
Wybierałem się w ten rejon specjalnie w okresie, kiedy dzień stawał się z dnia na dzień krótszy. Październik to też czas kiedy pogoda jest naprawdę zmienna, ale to też czas na najczęstsze pojawienie się zorzy polarnej. Niestety tym razem nie było nam dane jej zobaczyć.
Wracając do wyposażenia, zabrałem ze sobą komplet odzieży puchowej, kurtkę i spodnie oraz botki i rękawice – to tak na straszną zimę 😀 do tego kurtka membranowa i spodnie przeciw deszczowe, buty wysokie i bluzę polarową oraz bieliznę z merynosa i cienkie rękawiczki z polaru. Gdy wyruszyłem pieszo na Knivskjellodden na sobie miałem kurtkę puchową i polar a pod spodem koszulkę z merynosa.Spodnie softshellowe i oczywiście leginsy z Power Stretchu . W plecaku kurtka membranowa i spodnie z Gore’ Tex. Palnik Primus Omni fuell, garnek Primus i liofilizat Trek’n eat oraz woda. Z elektroniki zabrałem oczywiście aparat, power bank, telefon, latarkę i GPS. Jak się okazało w praktyce to był dobry zestaw. Z odzieży wykorzystałem wszystko, żonglowałem nią w miarę jak się zmieniała pogoda. W jedną stronę deszcz ze śniegiem a w drugą stronę wiatr i deszcz.
Spodnie puchowe, botki i rękawice zostały w hotelu, bo ich nie potrzebowałem. Jedynie co mógłbym jeszcze ze sobą zabrać to okulary z białymi szkłami, tego mi jedynie brakowało. GPS w sumie też okazał się nie być przydatny na Mageroyi, po „wykuciu” mapy na pamięć wszystkie ścieżki wyglądały znajomo i dlatego przeleżał całkowicie w plecaku, ale lepiej mieć jak nie mieć, bo we mgle może być jedynym drogowskazem 🙂
Na zakończenie
Gdy poruszamy się po drogach i wyznaczonych ścieżkach, teren nie jest skomplikowany., Jedynie gdy chcemy zdobyć którąś górkę spodziewaj się długich podejść i zmiennej pogody.
W tym pozornie łatwym terenie o ile idziemy gdzieś poza drogą będą potrzebne dobre buty z wysoką cholewką, odzież przeciwdeszczowa i odzież izolująca.
Jeśli nie chcesz wydawać majątku na żywność w restauracjach, zabierz ze sobą jedzenie, tu naprawdę jest drogo. Mageroya jest dobrze oznakowana, zwłaszcza Nordkapp dojedziesz samochodem do samego końca. Po godzinie 15.00 wjazd jest bezpłatny 🙂 wiec ok 85 zł zostaje w kieszeni
To już koniec wyjazdu i czas wracać na południe, choć nie chętnie to jednak jeszcze tutaj wrócę. Nowe doświadczenia pozwolą na kolejne spotkania z Arktyką i pewnie jeszcze dalsze zakątki czekają na odkrywanie tego świata. Artykuł ten zakończę utworem muzycznym, który powstał po powrocie do domu.